• Szkolenia dla gastronomii - naszą misją jest gościnność

  • Aktualności

    Capstone California – zdobądź międzynarodowy certyfikat

    Już we wrześniu w pięciu miastach (Warszawa, Gdańsk, Poznań, Wrocław, Kraków) odbędą się pierwsze stacjonarne degustacje w ramach międzynarodowych kursów wiedzy o winach kalifornijskich Capstone California.

    Program Capstone California powstał z inicjatywy California Wine Institute. Partnerem i realizatorem kursów jest Adam Pawłowski MS Wine Academy. Program od czasu swojej inauguracji w marcu tego roku zgromadził ponad 130 kursantów, którzy odbywają naukę na zaawansowanej platformie e-learningowej. Jesienią wezmą oni udział w stacjonarnych degustacjach odbywających się w największych miastach w Polsce.

    kurs winiarski

    Każdy z czterech poziomów kursu opiera się na poprzednim i obejmuje historię, geografię, klimat, gleby, szczepy winorośli, uprawę winorośli, winifikację, leżakowanie, prawo winiarskie, oficjalne klasyfikacje, terminologię, producentów, roczniki win kalifornijskich i ekonomię wina. Po zdaniu egzaminu każdy uczestnik otrzyma międzynarodowy certyfikat Capstone California w formie elektronicznej oraz przypinkę symbolizującą uzyskanie kwalifikacji.

    Kursy Capstone California przeznaczone są dla niezwiązanych z branżą miłośników wina, pracowników branży gastronomicznej i winiarskiej czy osób wiążących swoją przyszłość z branżą. W gronie uczestników kursu znaleźli się także przedstawiciele restauracji realizujących inauguracyjną edycję California Wine Weeks, która odbyła się na przełomie czerwca i lipca w blisko 40. restauracjach w całej Polsce.

    Na degustacjach stacjonarnych w ramach kursu Level 1 Introductory zdegustowane zostaną następujące wina ze Słonecznego Stanu:

    1. Chardonnay Bread&Butter Wines, California
    2. Chardonnay Livermore Valley Wente, Livermore Valley
    3. Sauvignon Blanc, Edna Valley, Central Coast
    4. Barefoot, White Zinfandel, California
    5. Pinot Noir Cline, Sonoma County
    6. Old Vine Zinfandel, Gnarly Head, Lodi
    7. Cabernet Sauvignon, Private Selection, Robert Mondavi, California
    8. Cabernet Sauvignon, Black Stallion, Napa Valley

    W jakim języku odbywają się kursy?

    – Treści kursu na platformie online Capstone California są w języku angielskim, ale w najbliższych miesiącach pojawi się polska wersja językowa.

    – Degustacje stacjonarne w ramach kursów prowadzone są w języku polskim

    Gdzie odbywają się zajęcia? 

    – Zajęcia są wygodną mieszanką zajęć do samodzielnej nauki i zajęć online, zaprojektowanych tak, aby mogły się odbywać według własnego harmonogramu

    – Oprócz nauki online każdy kursu przewiduje stacjonarną degustację win kalifornijskich z pierwszym polskim Master Sommelierem Adamem Pawłowskim  

    Level 1 – degustacja stacjonarna 8 win z elementami wykładu (4 godziny)

    Level 2 – degustacja stacjonarna 16 win z elementami wykładu (5 godzin)

    Level 3 – dwie degustacje stacjonarne 20+ win z elementami wykładu (10 godzin)

    Zapisy na kursy i degustację Capstone California odbywają się wyłącznie poprzez stronę www.adampwalowskims.pl

    Na co zwracać uwagę wybierając szkolenia dla gastronomii?

    Szkolenie dla pracowników gastronomii, zwłaszcza dla personelu sali, wciąż wiąże się z szeregiem wątpliwości ze strony właścicieli restauracji. Bo, po co inwestować, skoro zespół rotuje, albo jak inwestycja w trenera przełoży się na mój biznes? 

    Sami od lat prowadzimy treningi dla zespołów sali restauracji w całej Polsce. Zarówno dla tych z obsługą kelnerską, jak i tych z samoobsługą (Tak! w przypadku takich konceptów gościnność jest równie ważna). 

    Od czego więc zacząć szukając idealnej oferty? Nigdzie w sieci nie znaleźliśmy podsumowania na co zwracać uwagę przy wyborze szkolenia dla zespołu kelnerskiego, więc przygotowaliśmy dla Was zestawienie najważniejszych wytycznych.

    Mamy nadzieję, że poniższe porady pomogą wam w znalezieniu samych ciekawych, efektywnych i wartościowych dla waszych zespołów szkoleń! 

    1. Kompetencje i doświadczenie prowadzących

    Zwróć uwagę na wykształcenie kierunkowe prowadzących. W przypadku sommeliera_ki: jakie kursy winiarskie ukończył_a? O liście dostępnych wartościowych kursów na rynku pisaliśmy już w jednym z naszych wpisów, więc możecie dowiedzieć się więcej które z nich faktycznie są sensowne i mogą świadczyć o potwierdzeniu kompetencji. 

    Dodatkowym atutem waszego szkoleniowca będzie ukończenie kursu trenerskiego. Być może jest wykładowcą uczelni wyższej, profesjonalnym coachem czy mentorem (uwaga na samozwańczych coachów-szarlatanów: profesjonalne organizacje, które przyznają akredytacje coachingowe to EMCC, ICF czy ICC, zawsze warto dopytać). Być może kucharz, który ma szkolić Twoją załogę może pochwalić się dyplomem Le Cordon Bleu czy innej prestiżowej szkoły kucharskiej?

    Jak wiadomo trener będzie szkolił Twój zespół, a nie ciebie. Z doświadczenia wiemy, że większe zaufanie ma się do tych trenerów, którzy niejedną parę butów zdarli na sali, pracując w boju. Naprawdę ciężko jest teoretyzować i szkolić osoby codziennie pracujące na sali, jeżeli samemu NIGDY nie pracowało się w gastronomii. Zwróć uwagę w jakich restauracjach pracowali trenerzy, dodatkowym atutem są restauracje zagraniczne, np. te z gwiazdką Michelina. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, obowiązują tam wysokie standardy obsługi i nie uznaje się dróg na skróty. Warto skorzystać z takich doświadczeń.

    2.Ilość przeprowadzonych szkoleń i lista miejsc w których się odbyły

    Nie każdy świetny kucharz, barista czy sommelier będzie dobrym nauczycielem. Przekazywanie wiedzy, koncentrowanie na sobie uwagi słuchaczy to wyjątkowa umiejętność i nie każdy może się nią pochwalić. Wymaga charyzmy, poczucia pewności siebie i tego co się mówi. Im więcej przeprowadzonych szkoleń, najlepiej w różnorodnych konceptach restauracyjnych, tym lepiej zainwestowane pieniądze. Zwykle na stronach różnych trenerów można znaleźć informacje z którymi restauracjami współpracowali. Zaufanie może budzić obecność renomowanych restauracji, prowadzonych przez doświadczonych restauratorów_ki. 

    3.Jak szkolenie przełoży się na mój biznes?

    To pytanie, które warto zadać sobie przed szkoleniem, a nie po. Doprecyzuj na jakich efektach ci zależy. Co chcesz osiągnąć? Ale konkretnie. Powiedzenie, że chce więcej zarabiać oznacza wszystko i nic. Czy zależy Ci na zwiększeniu sprzedaży w kategorii napojów? Czy chcesz, aby obsługa nie bała się sprzedawać produktów z półki premium? Czy zależy ci na tym, aby pracownicy lepiej radzili sobie z sytuacjami kryzysowymi, kiedy nie ma cię w pobliżu lokalu?

    Być może zależy ci na wielu aspektach funkcjonowania biznesu i wtedy najrozsądniejszą opcją jest rozłożenie planu szkolenia na kilka dni lub wręcz miesięcy. 

    Na efekty szkolenia dla zespołu sali przekłada się też obecność trzonu zarządczego. My zawsze zachęcamy aby w naszych warsztatach brali udział menadżerowie, właściciele, a także szefowie kuchni. Ta wiedza musi pozostać nie tylko w głowach pracowników, ale też w notatkach managementu. 

    szkolenia kelnerów

    4.Usługi dodatkowe?

    Dowiedz się, czy w ramach szkolenia możesz liczyć na materiały dydaktyczne (książki, PDF-y, zestawienia). Nie warto zadowalać się przesłaną prezentacją, bo w 99 procentach przypadków nikt do niej nie zajrzy po szkoleniu.

    Kolejnym praktycznym aspektem wpływającym pozytywnie na efekty szkolenia jest połączenie ich z doradztwem i konsultingiem. Spojrzenie osoby trzeciej na nasz biznes może wprowadzić powiew świeżego powietrza. Być może nasza karta win jest martwa, wina się nie sprzedają, może nie warto kontynuować rozbudowanej oferty koktajlowej, a może jest w naszym lokalu coś, co nie wpływa pozytywnie na przyciąganie gości?

    Nie bójmy się szczerości i konstruktywnej krytyki, ale też oczekujmy konkretnych rozwiązań, które sprawią, że nasz biznes nabierze tempa. Szkolenie dla gastronomii połączone z usługami doradczymi czy audytem daje najlepsze efekty.

    5.Szkolenie i koniec?

    Bez zaangażowania pracowników, menadżera nawet najlepsze szkolenie może okazać się nieefektywne. Dobre szkolenie nie kończy się na wyjeździe trenera z twojej restauracji oraz fakturze. Równe ważne są zalecenia poszkoleniowe wraz z planem ich realizacji.

    Pozostawienie restauracji bez planu działania wpływa na niskie efekty, bo zwykle wszystko wraca do starej normy. Wprowadzanie zmian oznacza dodatkowy wysiłek oraz konfrontowanie się z oporem pracowników i wymaga zdecydowanych działań.

    W końcu żeby iść do przodu trzeba popełniać nowe błędy, a nie stare 🙂

    Szukasz szkolenia dla swojego zespołu? Obejrzyj video i zobacz jak pracujemy.

    https://youtu.be/QWVtmv8CAWI

    Zamów bestsellerowe poradniki dla gastronomii

    http://goscinnosc.pl/ksiazki/

    Im prościej, tym smaczniej. Im prościej, tym trudniej. Im prościej, tym lepiej.

    Wywiad z Dariuszem Barańskim

    BIO: Szef kuchni restauracji Warszawska i Szóstka, absolwent prestiżowej francuskiej szkoły kulinarnej Le Cordon Bleu. Swój warsztat szlifował między innymi w restauracjach Greenhouse, Le Gavroche, Claridges, Sketch. Od wielu lat związany z grupą Likus. Wcześniej szefował w restauracji Concept 13 w Warszawie oraz w hotelach Monopol Katowice, Monopol Wrocław. Obecnie w restauracjach hotelu Warszawa proponuje dania, które określa jako „czytelne jedzenie dla ludzi”, a swoją kuchnię nazywa kuchnią produktu. 

    Często powtarzasz, że gotujesz tak, aby twoje jedzenie było czytelne dla ludzi. Co masz na myśli?

    Chcę, żeby danie składało się z 2-3 składników. Jeżeli ktoś zamawia pasztetówkę, ma to być pasztetówka. Tak samo z tatarem wołowym czy pierogami – to mają być te produkty, a nie żadne dekonstrukcje. Mam swoje spojrzenia na kuchnię. Chcę, żeby każdy rozumiał nasze jedzenie i nie musiał doszukiwać się w nim drugiego dna. Żeby w każdym daniu nie było pięciu niepotrzebnych składników. Jedzenie ma być proste, ale nie prostackie. 

    Jak doszedłeś do tego, co chcesz gotować?

    Czas, który spędziłem w poprzedniej restauracji (Concept 13 – przyp. red.), poświęciłem między innymi na przemyślenie tego, co chcę gotować właśnie teraz, na tym etapie swojej kariery zawodowej. Chcę gotować to, co sam chciałbym zjeść. Oczywiście, od czasu do czasu lubię pójść do restauracji gwiazdkowej. Sporo podróżuję do takich miejsc. Chciałbym jednak, żeby moja kuchnia miała tożsamość. Trzeba to powiedzieć na głos: nigdy nie będziemy kulturowo Włochami, Francuzami, Japończykami. Musimy zadbać o naszą tradycję. Dużo czasu spędziłem na poszukiwaniach własnej tożsamości, z którą chciałbym być kojarzony przez odwiedzających nas gości. 

    Czym jest ta tożsamość?

    To szczególna wrażliwość na produkt. Dla mojego zespołu produkt jest najważniejszy. Mamy duży szacunek do kuchni polskiej, naszej tradycji i obyczajów. Chcemy spojrzeć świeżo i bez kompleksów na to, co robimy. U nas nie będzie żadnych udziwnień. Chcemy, żeby jedzenie, które przygotowujemy dla naszych gości, przypominało nam o naszych korzeniach. Zależy nam na tym, aby dbać o produkt i o detale związane z przygotowaniem potraw. 

    Od wielu lat pracujesz dla tego samego pracodawcy. To dość rzadkie w tej branży.


    Teraz mam kryzys czterdziestolatka (śmiech). Moi pracodawcy, czyli państwo Likus, dają mi dużo swobody twórczej. Mamy relacje partnerskie. Poza tym kierują się zdrowym rozsądkiem, nie chcą dokładać do restauracji, tylko na niej zarabiać. Chcieliśmy od początku, żeby w hotelu Warszawa nie było kuchni japońskiej albo włoskiej. Zależało nam na tym, aby pokazać, że kuchnia polska może się obronić, może być smaczna, tworzona z dobrych produktów. Czuję się swobodnie, mam dobre relacje z pracodawcami, pozwolili mi na wiele projektów, które się udały. Oczywiście nie wszystkie zakończyły się sukcesem, ale jestem zadowolony z tego, jak wygląda nasza współpraca. Mam nadzieję, że jeszcze długo popracujemy ze sobą. 

    To bardzo rzadko występująca w przyrodzie symbioza. 

    Myślę, że każda strona ma swoje pomysły, przemyślenia. Najtrudniejszy jest kompromis i pokora – szczególnie ze strony szefów kuchni. Inspirujemy się zachodnimi restauracjami, ale trzeba patrzeć na tamte koncepty realistycznie: część z nich w ogóle nie jest dochodowa. Są marką samą w sobie. Zarabia się na nich w inny sposób – robiąc na przykład duże imprezy. Samo prowadzenie restauracji nie przynosi takich pieniędzy, jakie chcielibyśmy zarobić przy tak dużej inwestycji. W Polsce to normalne, że jeśli właściciel inwestuje potężne środki, to chciałby na tym zarabiać. Kiedyś skupiałem się tylko na gościach indywidualnych i wzbraniałem przed pracą z grupami, dziś podchodzę do tego trochę inaczej. Mamy 130 miejsc w restauracji, ale nie zapełniamy ich codziennie w 100 procentach. Grupy pozwalają nam złapać oddech. Wiem, ile kosztuje personel, media, znam swój food cost (koszt surowców spożywczych – przyp.red.) i staram się pracować tak, żeby na koniec dnia nikt nie był na mnie wściekły, że trzeba dołożyć 100 tysięcy złotych do restauracji. O gości indywidualnych dbamy tak samo jak o gości grupowych. Ja również podchodzę do tego zdroworozsądkowo. U nas w restauracji organizowane są imprezy, w czasie których zamykamy restaurację. Dojrzałem do tego, że dzięki eventom można sobie zabezpieczyć środki na kolejny miesiąc, chociażby po to, żeby mieć przestrzeń na rozwój i eksperymenty.

    W Polsce wciąż jest więcej restauracji niż chętnych do ich odwiedzania.

    Ostatnio byłem w restauracji Mrs Robinson’s w Berlinie. Próbowaliśmy z moją dziewczyną Ulą zrobić rezerwację. Nie udało się, ale przyszliśmy na miejsce i odbiliśmy się od drzwi. Restauracja na 30 miejsc, ale widzimy, że tylko 10 jest zajętych. Zaskoczyło mnie to, bo chwilę wcześniej słyszałem, że na wskazaną przeze mnie godzinę wszystko jest zarezerwowane. Pomyślałem: „Jak to, skoro tyle miejsc jest wolnych?”. Menadżerka wyjaśniła mi, jakie mają założenie. Ich celem jest przyjęcie 40 gości na wieczór, co 40 min po 10 osób, bo pracuje tu tylko trzech kucharzy. W Mrs Robinson’s serwowane są proste produkty z grilla. Restauracja ma pełne obłożenie, nie trzeba szukać gości, założenie działa. A u nas różnica polega na tym, że wymyślasz sobie koncept, na przykład restaurację specjalizującą się w kaczkach, ale co wieczór masz tylko 10 gości na kaczki, więc dorzucasz frytki. Nadal za mało, więc dodajesz jeszcze kurczaki, by zyskać dodatkowe 10 osób, a później jeszcze burgera. I przychodzi taki moment, kiedy ten początkowy koncept się rozjeżdża. Bo musisz zatrudnić więcej personelu, inaczej zatowarować kuchnię. Po wizycie w Mrs Robinson’s zrozumiałem, że w Polsce rzeczywistość gastronomiczna jest zdecydowanie inna niż w Berlinie. Musimy walczyć o gości trochę mocniej, mimo że teoretycznie tam jest większa konkurencja. Ale i portfel klienta jest też grubszy.

    Średnia krajowa, którą dysponuje mieszkaniec Berlina, pozwala mu na częstsze wizyty w restauracjach niż Polakowi jego dochody.

    Zamawiam bardzo mało rzeczy z zagranicy. A ostatnio zupełnie nic. Zdarzało się, że zamawialiśmy sandacza, bo w Polsce z powodu dużych wiatrów nie łowiono tej ryby. I powiem ci, że sandacz z zagranicy kosztował u mnie tyle samo, co w restauracji na zachodzie. Tyle że 10 euro dla obywatela Niemiec a 10 euro w Polsce, to dwie różne rzeczy. A do tego zachodni restauratorzy narzucają dużo większe marże, ja nie mogę sobie na to pozwolić. Ostatnio moi znajomi byli w Paryżu i powiedzieli, że sola dover była tam tańsza niż w Polsce, a jedli ją w trzygwiazdkowej restauracji Antoine na wieży Eiffla. My bardzo często pracujemy na tym samym produkcie co szefowie kuchni za granicą, ale nie możemy dać takiej marży, bo mielibyśmy pustą restaurację. 

    Jesteś znany z tego, że pracujesz na pełnych obrotach. Można odnieść wrażenie, że nie wychodzisz ze swojej restauracji. Kiedy znajdujesz czas dla rodziny? Jak godzisz te dwa światy?

    Myślę, że mam bardzo wyrozumiałą dziewczynę. Ale to fakt, że czasami chciałbym spędzać więcej czasu z dziećmi, bo tak szybko rosną. Nie mogę powiedzieć, że coś mi ucieka, bo widzę je codziennie, a cała moja rodzina rozumie, co robię, i wspiera mnie. Chciałbym, żeby moje dzieci rozumiały, skąd bierze się dobrej jakości jedzenie, i dlatego czasami zabieram je do pracy. Spędzamy wtedy razem czas i to nas cieszy. 

    A czy to nie jest kwestia tego, że nie potrafisz powiedzieć „nie” nadmiarowi obowiązków?

    Nie wydaje mi się. Po prostu mam bardzo dużo obowiązków. Zawsze myślałem, że będę starać się bardziej zarządzać. Wiadomo, że zarządzanie idzie w parze razem z gotowaniem, ale ciągle nie mogę w pełni przejść do strefy zarządzania. Wciąż dużo czasu spędzam na gotowaniu. Mam super chłopaków w zespole. Jest Kuba Błogowski, któremu oddałem zarządzanie restauracją Szóstka, a także Grzegorz Wiewiórski, który pracuje ze mną od wielu lat i jest w pewnym sensie mózgiem dolnej restauracji, bardzo mnie wspiera, daje dużo od siebie, to człowiek z inicjatywą, dzięki niemu mam trochę więcej spokoju. Jeżeli jest na zmianie, wiem, że mam więcej czasu dla siebie.

    Myślisz, że twoje zaangażowanie przekłada się na zaangażowanie zespołu?

    Chłopaki są megazaangażowani. Przy otwieraniu tak dużych miejsc jak nasza restauracja, szczególnie w tym pierwszym okresie, działa adrenalina i wszyscy są napompowani, potem przychodzi jednak spadek energii i zmęczenie. Dopiero później wszystko się stabilizuje. Wiem, że jak kogoś o cokolwiek poproszę, na przykład Łukasza Szrama o zajęcie się śniadaniami, to wszystko będzie nie tylko zrobione, ale także dopilnowane, tak jakbym był na miejscu. Jeżeli chodzi o rzemieślników, to mam w swoim zespole świetnego piekarza Michała Paletę. Gdyby chciał otworzyć piekarnię albo ciastkarnię, to wstydu nie będzie. Powiem więcej, moim zdaniem Michał bije o głowę wielu zagranicznych piekarzy. Mówię to z pełną świadomością. Będąc w Berlinie, odwiedziłem różne miejsca związane z wypiekiem pieczywa. Myślę, że Michał ze swoimi umiejętnościami jest pół kroku dalej niż tamtejsi rzemieślnicy. Hotel funkcjonuje inaczej niż mała restauracja: catering, room service przez całą dobę, dwie restauracje, śniadania. Nie twierdzę, że jest to trudniejsze niż prowadzenie restauracji, ale bardziej skomplikowane. Trzeba poświęcić dużo więcej czasu na czynności mniej spektakularne. Efekty nie są widoczne od razu. 

    Oczywiście praca z ludźmi, szczególnie w gastronomii, nie składa się z samych miłych chwil i pojawiają się trudne momenty, jak na przykład oskarżenie o mobbing.

    Myślę, że gastronomia na całym świecie trochę się zmieniła. Wysłałem dwóch chłopaków do Londynu: jeden pracuje w The Ledbury, drugi w Frogstone. Kiedy sam pracowałem za granicą, wymagania były bardzo rygorystyczne. Nadal dużo się wymaga, ale chyba już nie tyle, co wtedy. Ludzie bardziej cenią czas wolny, nawet kosztem pensji. Zauważyłem, że młodsze pokolenie kucharzy dużo bardziej skupia się na sobie, co jest zrozumiałe. Młode pokolenie ma po prostu inne wartości, chce się czegoś nauczyć, ale nie za wszelką cenę. Kiedy buduje się zespół, szczególnie z 30 osobami w kuchni, to zawsze trzeba założyć margines błędu, bo może coś nie zaiskrzyć. Nie jest to związane z mobbingiem, ale ze statystyką. Dajemy sobie czas na budowanie zespołu i chyba jak każda restauracja ciągle szukamy ludzi. Wynika to z tego, że coraz intensywniej rozwijamy naszą rzemieślniczą produkcję wewnątrz restauracji. Chcemy rozbudować drużynę, żeby iść do przodu, ale przede wszystkim musimy nieco bardziej się ustabilizować, żeby móc zrobić ten kolejny krok i nie mieć bałaganu za plecami. Problem w tym, że trzeba to robić cyklicznie. Teraz nam się wydaje, że mamy wszystko uporządkowane, a potem znowu wracamy do punktu wyjścia. 

    Mówiąc o tym, że ludzie w gastronomii bardziej teraz cenią czas wolny, masz na myśli zespół kuchni czy sali?

    Mam na myśli całe pokolenie. Myślę, że w sklepie czy w banku jest podobnie. Prywatny czas ma dziś dla każdego dużą wartość, stał się trochę towarem luksusowym.

    Wielu kucharzy, z którymi pracowałeś, wymienia cię jako autorytet i wzór. Jak się z tym czujesz? 

    To jest budujące i motywujące, a przede wszystkim supermiłe, że ktoś tak myśli, ale nie czuję się autorytetem. Wiem, w którym miejscu jestem, nie uczestniczę w żadnym wyścigu. Ciągle mam pokorę. Działam zgodnie z planem, który sobie założyłem. Jestem skupiony na pracy, podobnie jak reszta zespołu. Oczywiście po drodze zdarzają się kryzysy. Mam dużo szacunku dla ludzi, którzy pracują w tej branży, bez względu na to, czy osiągnęli sukces, czy na ten sukces muszą dopiero zapracować. Wiem, ile wysiłku kosztowało mnie, właścicieli, moją załogę, żeby dojść do punktu, w którym jesteśmy. I wiem, ile jeszcze jest przed nami do zrobienia. Ze wszystkich rzeczy, które sobie założyliśmy, udało się zrealizować dopiero może jedną czwartą. Ale najważniejsze, że wiemy, jak to robić. Światełka w tunelu jeszcze nie widać, ale już wiemy, że w tym tunelu jesteśmy. Jeżeli chodzi o autorytety, to świat gastronomii się zmienia. Kucharze nie chcą wyścigów, mają swoją tożsamość, poczucie własnej wartości. Oczekiwania gości restauracji też są już trochę inne niż kiedyś. Żeby była jasność, w każdym mieście potrzebne są restauracje typu fine dining, żeby zwyczajnie cieszyć się życiem. Są miejsca, gdzie idziemy po prostu na lunch. Uważam, że nawet jeżeli nie jesteśmy restauracją fine dining, to wciąż możemy, a wręcz powinniśmy, mieć coś fajnego do zaproponowania, jeżeli chodzi o serwis, menu, produkty. Pod tym względem dużo się zmieniło, bo kiedyś byliśmy zapatrzeni tylko w restauracje fine dinig. Podkreślam, uważam, że to wspaniale, że są w Polsce takie restauracje jak Atelier Amaro, Senses, Nolita, Epoka, czy Jadka we Wrocławiu – nie chcę nikogo pominąć – ale jest mnóstwo restauracji, które bronią się produktem, serwisem, stosunkiem ceny do jakości, no i też luzem.

    Jak pogodzić świat kuchni i sali?

    One wzajemnie na siebie wpływają. Nie wracam już do tych czasów, kiedy kucharz to był flejtuch, a kelner był osobą, która podaje dania i czeka na napiwek. W Polsce nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie kelnerzy mogą dostać lekcje profesjonalnej i świadomej obsługi. Jeżeli chodzi o kuchnię, to takich miejsc do zdobywania wartościowej wiedzy praktycznej jest sporo. Dla pracowników sali, jest ich ciągle za mało. Mam poczucie, że najmocniejsze zawody na sali to sommelier i barista, więc wino i kawa są w Polsce naprawdę w dobrych rękach, ale zawód kelnera traktuje się u nas drugoplanowo. A przecież stworzenie gościnnej atmosfery jest równie trudne jak serwowanie wina. Z własnej perspektywy widzę, jak nasz menadżer Marcin, który wychowywał się we Francji, ciężko pracuje z kelnerami, żeby uzyskać powtarzalność ich zachowań. Zawodu kelnera nie trzeba się wstydzić, można spokojnie się z niego utrzymywać, być profesjonalistą. Na zachodzie w najlepszych restauracjach standardem jest hierarchiczność: chef de range, runner, maitre d’hôtel. U nas kelner to po prostu kelner. Po części winne jest nasze szkolnictwo. Większość szkół zatrzymała się w latach 90. Nie chcę nikogo krytykować, ale uważam, że potrzebna jest współpraca i edukacja nie tylko dla uczniów, ale też dla kadry szkolącej. Są restauracje, które zrobiły wiele dla kelnerów na naszym rynku: na przykład wszystkie restauracje Daniela Pawełka. Lubię obsługę ze Starego Domu. Pracują tam starsi kelnerzy, są uśmiechnięci, wszystko wiedzą, nigdy się nie wściekają, że muszą coś robić. Jednak generalnie poza profesjonalizmem ciągle brakuje nam luzu w obsłudze kelnerskiej. 

    W swoim napiętym do granic możliwości harmonogramie wciąż znajdujesz czas na staże. Co cię motywuje do nauki? Nie łatwiej byłoby osiąść na laurach?

    Mam dużo znajomych, którzy są związani z różnymi restauracjami. Nie jeżdżę na staże, żeby uczyć się gotowania w stylu fine dining, myślę, że już do tego nie wrócę. Mnie interesuje rzemiosło. Jestem skupiony na produkcie, chciałbym go wykorzystać jak najlepiej, ale żeby to zrobić, potrzebuję wiedzy, doświadczenia, znajomości techniki. W restauracji Warszawskiej sami robimy wędliny, ale nikt mnie tego nie nauczył, poświęciłem swój czas, żeby o tym czytać, obserwować innych, zastanowić się, pospisywać receptury. Komuś może się wydawać, że pojedzie do Włoch i zobaczy, jak ktoś robi wędliny, a potem wróci i będzie mógł to skopiować kropka w kropkę. A to tak nie działa. Jest bardzo dużo zależności produktowych. Trzeba znaleźć swój styl w gotowaniu i wypracować własną technikę, a także przemyśleć, jak coś można zrobić u nas, żeby to miało sens. 

    Czego się teraz uczysz?

    Tego, jak robić sery. Najczęściej dzwonię tam, gdzie ktoś wytwarza fajne sery, i po prostu jadę na staż. W zeszłym roku byłem w Caserta w Ponte La Tone pod Neapolem. W małym rzemieślniczym zakładzie, który nazywa się La Baronija uczyłem się robić sery. Byłem jedynym stażystą w historii tego zakładu. Nigdy tam nikogo nie przyjęli i byli zaskoczeni moim poziomem zaangażowania, a jednocześnie nie mieli problemu, żeby mi pokazać wszystkie tajniki, nauczyć mnie czegoś czy pozwolić spróbować samemu wszystko zrobić: począwszy od wyliczania marży, co jest megaważne, skończywszy na badaniu mleka, poznawaniu technologii, produktów. W tym zakładzie wytwarza się sześć gatunków sera: podstawowe to straciatella, buratta, ricotta, ricotta wędzona i mozzarella wędzona. Co ciekawe, z serwatki, która zostaje, produkowane jest rzemieślnicze piwo. Byłem też w przetwórni wędliniarskiej, gdzie zgłębiałem tajniki przetwórstwa mięsnego. Bardzo się cieszę, że mam takie możliwości. Dziś wykorzystuję tę wiedzę przy współpracy z firmą Hansen i technologiem Marcinem Hartmanem, którzy zajmują się szczepionkami do serów i wędlin oraz korygują moje błędy. Cieszę się, kiedy tak duża firma zaprasza później swoich gości i pokazuje, że małe rzemieślnicze miejsce może robić dobry produkt.

    Małe rzemieślnicze miejsce, czyli Hotel Warszawa?

    Tak. Nasza produkcja jest ciągle bardzo mała. Hansen pracuje z wielkimi producentami. Tak czy inaczej współpracujemy partnersko. To jedna z największych firm na świecie zajmujących się szczepionkami do żywności. Za nimi stoi ogromna wiedza. 

    Ta współpraca cię cieszy?

    Najbardziej.

    To słychać. 

    Pamiętam, jak kiedyś wróciłem z restauracji La vie z Osnabrück i myślałem, że chcę gotować tak samo jak oni. Ale to było najbardziej idiotyczne, co mogłem sobie pomyśleć, bo to jest po prostu nie do powtórzenia. Koszty, zaangażowanie, ilość pracy… Mało jest restauracji, które mogą coś takiego robić. Dużo rzeczy się tam nauczyłem, jeszcze więcej dowiedziałem, ale z perspektywy czasu myślę, że im prościej, tym smaczniej. Im prościej, tym trudniej. Im prościej, tym lepiej.

    Skąd w tobie te wysokie wymagania względem samego siebie? 

    Wcale nie uważam, że moje wymagania są specjalnie wygórowane. Po prostu mam jakieś założenia, co chcę osiągnąć ze swoim zespołem – wszyscy są zaangażowani i praca idzie do przodu. Myślę, że za rok dam sobie trochę więcej luzu. Jakbyśmy stali w miejscu i nie widzieli efektów, przestalibyśmy to robić. Powoli dochodzimy do mojego ideału, czyli do powtarzalności. Mam na myśli sytuację, w której każdego dnia, niezależnie od obłożenia, składu na kuchni, nastroju, gość będzie dostawał ten sam produkt. W hotelu Warszawa na śniadania serwujemy własnoręcznie wyrabiane wędliny, parówki, kiełbasy, szynki wędzone. Jeżeli chodzi o sery, robimy ricottę, ale marzy mi się żebyśmy zrobili własną straciatellę, mozarellę i burattę. Nie wiem, kiedy to nastąpi, sprawdzałem ostatnio ceny kotła grzewczego do serów. Chciałbym, żeby udało się za rok. 

    Spodziewasz się gwiazdki?

    Gwiazdka to nie jest celem samym w sobie. Wiemy na jakim etapie jesteśmy, nie mamy się czego wstydzić, ale to nie jest gotowanie, które zasługuje na gwiazdkę. Nie chcę być zarozumiały, ale jakbyśmy byli małą restauracją, która jest skupiona na wędlinach, serach, pieczywie, dwóch warzywach i dwóch daniach głównych, to moglibyśmy powalczyć, ale wiem też, ile jeszcze mam do zrobienia, co nam się udaje, a co nie. To ciągła walka dobra ze złem.

    Mówisz, że nie zależy ci na wyróżnieniu przewodnika, ale masz wytatuowaną gwiazdkę na nadgarstku. 

    Mam parę, ale nie będę się teraz rozbierać. Nie twierdzę, że mi nie zależy, bo każde wyróżnienie jest czymś szalenie miłym. Jest wielu kucharzy w Polsce, którzy potrafią gotować na poziomie gwiazdki, ale jest niewielu, którzy potrafią utrzymać gwiazdkową powtarzalność. To się wiąże z wieloma rzeczami: z personelem, możliwościami właścicieli. Jadłem w paru miejscach w Europie w restauracjach dwu- i trzygwiazdkowych i obserwuję, co się dzieje na rynku. Na przykład Daniel Pawełek otwiera Koneser Grill. To jest dobry przykład, że casualowe miejsce może pracować na dobrym produkcie, ma fajnego szefa kuchni ze świeżym spojrzeniem i chce dobrze obsłużyć gości. Mocno kibicuję Jackowi Grochowinie, szefowi kuchni w warszawskiej restauracji Nolita. Jacek cały czas utrzymuje powtarzalność i jestem mocno zdziwiony, że jego restauracja nie otrzymała żadnego wyróżnienia w przewodniku. Mamy też restauracje w Polsce, które spokojnie mogłyby dostać drugą gwiazdkę. Ale nie powiedziałem jeszcze o jednej bardzo ważnej rzeczy. Bardzo lubię robić desery. Czuję się w tym dobrze i przychodzi mi to z łatwością, to znaczy myślałem, że czuję się w tym dobrze, dopóki nie poznałem Bartka, który jest dwa razy młodszy ode mnie i dwa razy lepszy. Wkrótce wysyłam go za granicę, bo ode mnie się już niczego nie nauczy. Zależy mi, aby moi pracownicy, którzy mają potencjał i są na takim etapie, że mogą sami kreować, mogli się uczyć od najlepszych. 

    Nie wkurza cię, że uczeń przegonił mistrza? To może wzbudzać frustrację.

    Nie. Kibicuję mu. Cieszę się, to megaambitny chłopak. On musi pojechać do miejsca stricte dla cukierników, które nie jest restauracją. Czas na zmierzenie się z rzemiosłem: robieniem cukierków, czekolady, draży, nugatów, trufli. Etap budowania deserów restauracyjnych ma za sobą i może spokojnie od nas odejść. 

    To rzadko spotykana postawa wśród szefów.

    Zapytałem go, czy czegoś się od nas nauczył, odpowiedział, że nic (śmiech). Kibicuję mu i chcę, żeby się rozwijał. Uważam, że potrzebujemy takich ludzi jak on, którzy po jakimś czasie wrócą i będą szkolić młodzież, kucharzy, cukierników, żeby polska gastronomia szła do przodu.

    Obejrzyj minidokument z udziałem Darka Barańskiego o pracy szefa i szefowej kuchni:

    https://youtu.be/Zos25TnObGg

    Przeczytaj także:

    https://goscinnosc.pl/jak-znalezc-dobrego-kucharza/

    Zamów książkę „Gościnność od kuchni

    Degustacja online 8 win “Viva España”

    PRAKTYCZNE PORADY JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO DEGUSTACJI:

    • Przygotuj co najmniej 4 ulubione, wypolerowane kieliszki do wina.
    • Wina są ponumerowane na zakrętkach. Wyciągnij wszystkie wina z lodówki przed samym rozpoczęciem degustacji.
    • Usiądź wygodnie, zadbaj o jasne światło, przygotuj wodę do picia i białą serwetkę papierową.
    • Wszystkie wina przechowuj w lodówce co najmniej 3 godziny przed spotkaniem.

    Garść faktów i ciekawostek o hiszpańskich winach:

    • 3000 lat winiarskiej tradycji
    • Areał winnic 1 mln hektarów (nr 1 na świecie)
    • 11% winnic przeznaczonych do uprawy ekologicznej (nr 1 na świecie)
    • 71 regionów z chronioną nazwą pochodzenia (DOCa, DO)
    • 235 odmian w tym 150 autochtonicznych
    • Największy eksporter wina na świecie
    • 80% win czerwonych i różowych, 20% win białych

    Słowniczek hiszpańskich win:

    • Blanco – biały Bodega – winiarnia
    • Cosecha – winobranie/rocznik
    • Embotellado – butelkowane u producenta
    • Espumoso – perliste
    • Rosado- różowe
    • Seco – wytrwane
    • Tinto – czerwone
    • Dulce – słodkie

    Degustowane wina:

    1. Albariño, Mar de Ons, Aguiuncho, Rias Baixas, 2020

    2. Rueda, Oinoz, Bodega Carlos Moro, Castilla Y Leon, 2019

    Dystrybutor – Sobre Vino sobrevino.pl

    3. Rioja Blanco, Tres Viñas, Baron de Ley, 2018

    Dystrybutor – Centrum Wina i winezja.pl

    4. Baltos, Dominio de Tares, Bierzo, 2017

    Dystrybutor – Vininova vininova.pl

    5. Arzuaga Crianza, Ribera del Duero, Castilla Y Leon, 2018

    Dystrybutor – Vininova vininova.pl

    6. Clos Martinet, Mas Martinet, Priorat, 2017

    Dystrybutor – Sobre Vino sobrevino.pl

    7. Los Quebradas, Monastrell, Enrique Mendoza, Alicante, 2018

    Dystrybutor – El Catador elcatador.pl

    8. Tio Pepe, Fino Sherry

    Dystrybutor – Dom Wina domwina.pl

    Zapraszamy na naszą następną degustację „BLIND TASTING VOL.2”, która odbędzie się 26 sierpnia, 19:00 – 21:00 ⬇️

    California Wine Weeks 2021

    Właśnie ruszyła Polska edycja międzynarodowej akcja California Wine Weeks. Festiwal powstał z inicjatywy Instytutu Win Kalifornijskich i jest realizowany w 250 restauracjach w 8 krajach Europy. Pierwsza edycja CWW jest realizowana w Polsce w blisko 40 restauracjach i wine barach od 14.06 do 4.07.2021. Lista uczestniczących restauracji można znaleźć na stronie www.californiawineweeks.pl

    Akcja promuje ideę łączenia win kalifornijskich z jedzeniem. Na czas festiwalu uczestniczące restauracje przygotowały specjalną selekcję win kalifornijskich i połączyły je ze swoimi flagowymi daniami.

    california wine weeks

    Poniżej nasza rekomendacje klasycznych połączeń win kalifornijskich z amerykańskimi i międzynarodowymi daniami:

    • Stek z cabernet sauvignon
    • Burger z zinfandelem
    • Kaczka/gęś z pinot noir
    • Dziczyzna z merlotem
    • Homar/krewetki z chardonnay
    • Halibut z sauvignon blanc
    • BBQ z zinfandelem
    • Gorzka czekolada z zinfandelem

    Kliknij i poznaj więcej porad dotyczących łączenia wina i jedzenia.

    Jak znaleźć dobrego kucharza?

    Sukces restauracji nie jest wynikiem świetnej lokalizacji, nowoczesnego sprzętu i milionów wydanych na wystrój wnętrza. W ogromnym stopniu zależy od ludzi, którzy tam pracują. Proces rekrutacji jest kluczowy w budowaniu mocnego zespołu. Warto podejść do tego zadania bardzo skrupulatnie i poświęcić czas na wyszukiwanie utalentowanych, odpowiedzialnych i chcących się rozwijać ludzi. Zespół jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo. 

    7 CECH DOBREGO KUCHARZA. NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?

    1. Dobra organizacja pracy. Samodzielność i umiejętność właściwe- go rozplanowania działań zarówno produkcyjnych, jak i tych przy wydawaniu potraw. Ponieważ w kuchni często trzeba robić kilka rzeczy w tym samym czasie, ważna jest umiejętność planowania, synchronizacji i dostosowywania się do indywidualnych sytuacji. Kucharz musi po prostu „ogarniać tabakę”.

    2. Zdolność pracy w zespole. W kuchni najtrudniej pracować w zbio- rowisku gwiazd. Kluczowa jest współpraca. Kuchnia to złożony mechanizm i każdy ma się poczuć jego sprawnym elementem.

    3. Wyczucie smaku i estetyki. Bez tego nie da się gotować. Przygotowując danie, trzeba je wykańczać tak, jakby miało zostać podane ukochanej osobie lub własnej babci, która jest niezrównaną mistrzynią kuchni.

    4. Skrupulatność. Gotując, trzeba dopasować do siebie wiele elementów. Dobry kucharz pamięta o nich wszystkich.

    5. Dbałość o higienę. To kwestia bezpieczeństwa gości i kucharzy oraz estetyki. Poza tym utrzymanie porządku pomaga w pracy.

    6. Odporność na stres. Praca w kuchni to ciągła walka z czasem, rozkręcone emocje wynikające z kontaktu z różnymi ludźmi. Jak to w usługach.

    7. Zdolności przywódcze. W kuchni obowiązuje hierarchia. Nie tylko szef kuchni ma zarządzać. Jest sous chef, są chef de partie i nawet szeregowi kucharze często zarządzają commisami. Warto, aby ten system delegowania obowiązków funkcjonował jak należy. 

    Więcej o tym jak przeprowadzać rekrutację w gastronomii znajdziesz w naszych książkach i e-bookach „Gościnność” i „Gościnność od kuchni”.

     

    Pobierz nasz bezpłatny poradnik łączenia wina i jedzenia⬇️

    https://goscinnosc.pl/poradnik/

    Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco ⬇️

    Degustacja 8 win online “BLIND TASTING NIGHT” – Rozgrzewka dla zmysłów

    PRAKTYCZNE PORADY JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO DEGUSTACJI:

    • Przygotuj co najmniej 8 ulubionych, wypolerowanych kieliszków do wina.
    • Wina są ponumerowane na zakrętkach. Wyciągnij wszystkie wina z lodówki przed samym rozpoczęciem warsztatów.
    • Usiądź wygodnie, zadbaj o jasne światło, przygotuj wodę do picia i białą serwetkę papierową.
    • Wszystkie wina przechowuj w lodówce co najmniej 3 godziny przed spotkaniem.
    degustacja win online

    Degustacja w ciemno polega na „ślepym” testowaniu wina przy braku wiedzy na temat szczepu, producenta, kraju pochodzenia czy rocznika. Wzrok, zapach i smak – za pomocą tych zmysłów możemy się zbliżyć do informacji co mamy w kieliszku. Jeżeli trudno ci rozpoznawać aromaty czy smaki w winie to najlepsze narzędzie do ćwiczenia zmysłów!

    Przy blind tastingu nie skupiamy się na tym co jest na etykiecie ale na tym co w kieliszku. Częściowe wyłączenie sfery wizualnej powoduje, że wyostrzają się zmysły węchu i smaku co pozwala nam jeszcze lepiej przeanalizować niuanse aromatyczno smakowe.

    Wina dobrane do ślepej degustacji powinny być klasykami reprezentującymi pewien kanon w ramach szczepu/szczepów i miejsca pochodzenia np.

    • syrah z Doliny Rodanu TAK
    • syrah z południa Włoch NIE
    • riesling z Niemiec TAK
    • riesling z RPA NIE

    DEGUSTOWANE WINA

    1. Chablis, Domaine Drouhin, Burgundia, Francja, 2019

     

    2. Riesling Trocken Wiltinger, Reichsgraf von Kesselstatt, Mozela, Niemcy, 2018

    3. Chardonnay Grey, Ventisquero, Casablanca Valley, Chile, 2018

    4. Viognier, Domaine des Granges de Mirabel, M. Chapoutier, Dolina Rodanu, Francja, 2019

     

    5. 7 Fuentes, Suertes del Marqués, Teneryfa, Hiszpania, 2017

     

    6. Chianti Classico, Isole e Olena, Toskania, 2016

     

    7. Rioja Gran Reserva, Cerro Añon, Bodegas Olarra, Hiszpania, 2011

     

    8. Zinfandel Ancient Vines, Contra Costa County, Kalifornia, 2018

     

     

    Zapraszamy na naszą kolejną degustację „Viva España” – podróż po regionach winiarskich Hiszpanii. Spotkanie dbędzie się 23 czerwca, 19:00 – 21:00. Szczegóły i zapisy https://bit.ly/33GZDSp

    degustacja win online

    Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco ⬇️

    Jak znaleźć dobrego menadżera?

    Na co zwrócić uwagę przy zatrudnianiu menadżera restauracji?

    Poszukiwanie trzonu zarządzającego restauracji to trudne i odpowiedzialne zadanie. Dobry menadżer w restauracji to nabytek na wagę złota. Wiele nietrafionych ludzkich połączeń było początkiem końca nowych miejsc, a perfect match do dziś są fundamentem sukcesu wielu miejsc, które z sukcesem działają na rynku gastro. W tym wpisie skoncentrujemy się na kompetencjach miękkich idealnego kandydata_tki. 

    jak znaleźć dobrego menadżera restauracji

    Dobry menadżer, czyli kto?

    1.Chemia 

    Żadne polecenie, nawet najbardziej top osoby z branzy, nie powie ci tyle co twoja intuicja. 

    W języku angielskim na to przeczucie, mówi się „gut feeling”. Danny Mayer w „Setting the table” opisywał, ze rozmawiając z kandydatem zastanawia się, czy powierzyłby mu obsługę bardzo ważnych gości, co odnosi się do kompetencji danej osoby. Drugie pytanie, to czy zaprosiłby tę osobę na kolacje do swojego domu. Ostatnie nie odnosi się do potencjalnego romansu, ale do faktu, czy ktoś wzbudza w nas sympatię. Jeżeli tak, możemy sobie odpowiedzieć, że w goście też go polubią. 


    2.Czuje puls gastro

    Oczywiście na rozmowie tego nie zweryfikujemy. Tylko w boju 🙂 Ale już po jednej rozmowie jesteś w stanie rozpoznać czy ktoś zostawia za sobą mrok czy słońce. 

    Odpowiedz sobie na pytanie, czy rozmawiasz z osobą, która lubi ludzi? Która rozumie czym jest goscinność? Nie chodzi o zatrudnianie wesołego wujka, ale osobę, która rozumie, że praca w gastronomii polega przede wszystkim na dogadywaniu się z ludźmi. Czy chcesz żeby ta osoba reprezentowała twój biznes?

    W drugiej kolejności patrz na listę miejsc, gdzie kandydat zdobywał doświadczenie. 

    3.Nerwy na wodzy

    Odporność na stres to jedna z kluczowych kompetencji na tym stanowisku. Ciągła presja, trudni goście, zarządzanie zespołem, nieprzewidywalne sytuacje, długie godziny pracy – możemy być największymi pasjonatami gastronomii, ale jeżeli jesteśmy niewyspani, głodni, poirytowani, to każda błahostka urasta do rangi problemów pierwszego świata. Na ile ktoś jest odporny na niedogodności wpisane w pejzaż tego zawodu?

    4.Zespół

    Nie potrzebujesz osoby, która potrafi nosić tacę w jednej dłoni, zna na pamięć apelacje w Burgundii czy potrafi otwierać wino butem. Idealny kandydat nie istnieje, ale już taki, który spełnia większość Twoich potrzeb już tak. Każdą z wyżej wymienionych dziedzin wypełni niezależny konsultant i nie łudź się, ze w osobie menadżera znajdziesz wszechwiedzącego omnibusa.

    Najważniejszą kompetencja menadżera jest umiejetność budowania zaangażowanego zespołu, motywowanie pracowników do utrzymywania wysokich standardów, dbanie o wysokie morale ekipy i dobre samopoczucie gości. To składowa charakteru, doświadczenia, czucia ludzi i rozumienia czym jest gościnność! 

    Czerwona lampka – na kogo uważać?

    1. Chytre sprytki – znają na wylot każdy gastro wałek. Jak rolować fiskusa, gości, pracowników. Pamiętaj, że na ciebie też przyjdzie pora. 

    2. Osoby za którymi ciągnie się zła fama – oczywiście, że kij ma dwa końce, ale jeżeli komuś nie wychodzi w każdym jednym lokalu, coś może być na rzeczy. Nie potrzebujesz odkrywać co to takiego.

    3. Osoby z mentalem gastronomii lat 90-tych i głębokiego PRL – po prostu NIE.

    4. Osoby które rozumieją zarządzanie jako poganianie kijem chłopa pańszczyźnianego w folwarku lub takie które idealistycznie chcą wprowadzać model turkusowej organizacji. 

    5. Agresorzy, którzy wypowiadają się pogardliwie o mniejszościach seksualnych, narodowych, cudzoziemcach, kobietach etc.

    Reasumując: 

    1.Odpowiedz sobie na pytanie czy się dogadasz z tą osobą.

    2.Jakie uczucia w tobie budzi? 

    3. Oceń komunikatywność i sposób wysławiania.

    4. Ufaj swojej intuicji i nie ignoruj czerwonych lampek. 

    5. Szukanie menadżera wymaga czasu i zaangażowania. Pomyśl czy stać cię na ewentualne błędy. 

     

    Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco ⬇️

     

     

    Przeczytaj także ⬇️

    http://goscinnosc.pl/co-daje-restauracji-zatrudnienie-dobrego-menadz%cc%87era/

    Jak zadbać o pracowników w czasie lockdownu?

     

    ➡️ Z bieżących kalkulacji może wynikać, że dla chwilowej oszczędności bardziej opłaca się pożegnać z pracownikami, ale w dłuższej perspektywie jest wręcz przeciwnie. Utrzymanie zespołu jest kluczowe. Zatrudnienie i przeszkolenie załogi jest niewspółmiernie droższe i na pewno uderzy w jakość oferowanych usług i dań. 

     

    ➡️ Nie powinno się też lukrować rzeczywistości. Szacunek i wsparcie pracowników zdobędziemy dzięki szczerej komunikacji. Przedstawmy kondycję finansową firmy i wyznaczmy wspólny cel, np. określoną liczbę sprzedanych dziennie dań na wynos, która pozwoli nam przetrwać. Warto zaangażować zespół i mimo przeciwności losu starać się utrzymywać jego wysokie morale. Czas kryzysu jednoczy ludzi, bo towarzyszy mu poczucie tzw. bycia na tym samym wózku. Ważne jest, aby dać pracownikom poczucie więzi i odpowiedzialności.

     

    W rozmowach z pracownikami warto podkreślić, że nie są oni jedynie wykonawcami poleceń, ale stanowią ważny czynnik w walce o przetrwanie. Zapytajmy ich o zdanie. Włączmy do procesu decyzyjnego. Podzielmy odpowiedzialność na poszczególnych członków zespołu tak, by mieli poczucie, że są niezbędni i mają osobisty wkład w zarządzanie działaniami kryzysowymi. Nie można dopuścić do przeświadczenia, że za firmę odpowiedzialni są jedynie właściciele i menedżerowie. 

     

    ➡️ Poddajmy nasz plan działań pod dyskusję i zatwierdźmy go w dalszej perspektywie. Unikajmy określeń „jakoś to będzie”, „zobaczymy, co czas pokaże”. Z drugiej strony bądźmy gotowi, aby wspólnie korygować kurs w reakcji na bieżące wydarzenia.

     

    ❤️ Jeśli chcesz by więcej osób zapoznało się z perspektywą dbania o pracownika, podziel się tym wpisem. 

     

    Jak zostać sommelierem?

    To mit, że jedynie osoby z wybitnym podniebieniem mają czego szukać w tym fachu. Sommelierem może zostać każdy, ale zanim nim zostanie, powinien odpowiedzieć „tak” na każde z poniższych pytań. 

     

    → Czy lubisz wino i potrafisz czerpać przyjemność z degustowania i analizo- wania jego poszczególnych aromatów, smaków, tekstur? 

    → Czy masz głód wiedzy i jesteś zdolny do poświęcenia czasu na czytanie książek, magazynów, raportów i innych opracowań? 

    → Czy lubisz pracować z ludźmi i potrafisz czerpać satysfakcję z usługiwania innym? 

    → Czy godzisz się na pracę wieczorami, w weekendy, w sylwestra, a czasem nawet w święta? 


    Zaakceptowanie powyższych warunków jest pierwszym krokiem do zostania sommelierem. To zawód zorientowany na samodoskonalenie. Serwis i umiejętności degustacyjne szlifuje się w pracy na sali, a wiedzę książkową należy posiąść we własnym zakresie w wolnym czasie. Polski system edukacji jeszcze nie proponuje przeszkolenia w tym fachu, co nie oznacza, że sommelier nie ma gdzie się udać po wiedzę. Oto organizacje certyfikujące umiejętności sommelierskie i winiarskie, których kursy dla każdego ambitnego sommeliera są na wyciągnięcie ręki. 

     

    STOWARZYSZENIE SOMMELIERÓW POLSKICH 


    Zawód sommeliera w Polsce dynamicznie się rozwija, nadal jednak jest uznawany za niszowy. To, że coraz więcej osób ma apetyt na pracę z winem w restauracji, widać chociażby po wzroście liczby kandydatów na członków. Stowarzyszenia Sommelierów Polskich. Jeszcze pięć lat temu SSP liczyło około czterdziestu sommelierów, aktualnie jest ich ponad stu sześćdziesięciu, a ich liczba wciąż rośnie. Intensywny rozwój branży gastronomicznej, wsparty wzrostem (średnio o 5–6 procent rocznie) sprzedaży wina w Polsce, otwiera duże perspektywy dla tego zawodu. SSP postawiło sobie za cel oficjalne uznanie i zalegalizowanie zawodu sommeliera w Polsce. Organizacja umożliwia zdobycie kwalifikacji Sommeliera SSP oraz międzynarodowego dyplomu ASI (L’Association de la Sommellerie Internationale). Poza tym wspiera swoich członków cyklicznymi seminariami tematycznymi oraz wyjazdami studyjnymi i organizuje krajowe oraz międzynarodowe zawody sommelierskie, w tym coroczne Mistrzostwa Sommelierów Polski oraz inne zawody, takie jak Châteaux & Domaines Castel Sommeliers Cup 2014 i Międzynarodowe Mistrzostwa Młodych Sommelierów Calvet Sommelier Cup by Grands Chais de France 2017. W celu propagowania dobrych praktyk i etycznej postawy w gastronomii SSP opracowało i ogłosiło Kodeks etyki sommeliera. Treść dokumentu porusza takie kwestie, jak dochowanie najwyższych standardów niezależności, bezstronności, tajemnicy zawodowej, uczciwości, kwalifikacji, profesjonalizmu i wysokiej jakości pracy. 

    → Więcej informacji na: www.sommelierzy.pl

     

     

     

     

    COURT OF MASTER SOMMELIERS 

    kurs winiarski

    Court of Master Sommeliers to najbardziej prestiżowa międzynarodowa organizacja szkoląca sommelierów. Wywodzi się z Wielkiej Brytanii, ale oferuje kursy na całym świecie. Polecane są one osobom, które czynnie pracują w gastronomii i pragną zdobyć międzynarodowe kwalifikacje sommelierskie. Kładą duży nacisk na elementy serwisu, łączenia wina z jedzeniem i praktyczne wykorzystywanie wiedzy przy obsłudze gości restauracji. Każdy kandydat musi rozpocząć swoją edukację z CMS od kursu wstępnego – Introductory Sommelier. Aby go pozytywnie zaliczyć, należy uzyskać w teście teoretycznym minimum 60 procent punktów oraz przebrnąć przez egzamin praktyczny. Dopiero zdanie pierwszego poziomu uprawnia do aplikowania na kolejny – Certified Sommelier. Oczywiście im wyższa kwalifikacja, tym trudniejszy egzamin. Na drugim poziomie na kandydatów czekają egzamin teoretyczny, egzamin praktyczny oraz degustacja w ciemno dwóch win. Aby zdobyć tytuł Certified Sommelier, należy uzyskać minimum 60 procent punktów z każdego z trzech elementów egzaminu. Trzecim szczeblem kwalifikacji jest Advanced Sommelier. To bardzo zaawansowany egzamin, przewidujący test teoretyczny, egzamin praktyczny i degustację w ciemno sześciu win. Próg zaliczenia każdej części także określono na 60 procent.

    kurs sommelierski

    Najwyższym, czwartym poziomem kwalifikacji jest Master Sommelier, którym aktualnie może pochwalić się zaledwie dwieście czterdzieści dziewięć osób na świecie. Kandydaci poddawani są arcytrudnemu egzaminowi sprawdzającemu ich umiejętności teoretyczne, praktyczne i degustacyjne. Z każdej z trzech części kandydat musi uzyskać mini- mum 75 procent punktów. Średnia zdawalność wynosi 5–10 procent i czyni ten egzamin najtrudniejszym do zdania na świecie. Teoria to około stu pytań zadawanych jedno po drugim. Od kandydatów wymaga się ustnej odpowiedzi. W przypadku jej braku automatycznie przechodzi się do kolejnego pytania bez możliwości powrotu do poprzedniego. Teoria obejmuje każdy aspekt związany z winem, między innymi produkcję, geografię, producentów, prawo. Praktyka odbywa się w zainscenizowanej restauracji i jest testem obsługi klienta. Zazwyczaj obejmuje dekantację czerwonego wina, serwis szampana, polecanie wina do dań i na odwrót, degustację w ciemno alkoholi. Pytania dotyczą koktajli, znajomości roczników, słynnych win i producentów i tak dalej. Degustacja w ciemno – chyba najtrudniejsza część! Polega na zdegustowaniu sześciu win w ciągu dwudziestu pięciu minut. Kandydaci muszą opisać każde wino pod względem jego aparycji, nosa, palety oraz wskazać szczep lub szczepy, z których zostało zrobione, kraj produkcji, apelację i rocznik. Egzamin na Master Sommeliera odbywa się dwa razy w roku w Londynie. Pozostałe kursy CMS organizowane są głównie w Anglii, Austrii, Grecji w niektórych krajach Azji i od 2019 także w Polsce. Kursy i egzaminy odbywają się w języku angielskim. 

     

    kurs sommelierski

    → Więcej informacji na: www.courtofmastersommeliers.org

     

     

     

     WINE & SPIRIT EDUCATION TRUST 

     

    kursy winiarskie wset

     

    Bardzo pożytecznymi z punktu widzenia zdobywania wiedzy winiarskiej są kursy największej na świecie organizacji szkolącej w zakresie wina – Wine & Spirit Education Trust. WSET ma swoją siedzibę w Londynie, ale oddziały tej organizacji są rozsiane po całym świecie. Aktualnie kursy WSET odbywają się w ponad sześćdziesięciu krajach, w tym w Polsce. Skierowane są do branży gastronomicznej i do szeroko rozumianej branży winiarskiej, czyli do osób zajmujących się importem i dystrybucją wina, dziennikarzy winiarskich, sommelierów oraz dla niezwiązanych z branżą entuzjastów wina. Organizacja oferuje kursy na czterech poziomach. Kursy WSET kładą duży nacisk na określanie jakości wina i postrzeganie go jako produktu na globalnym rynku. Wartość dodaną kursów stanowią znakomicie przygotowane materiały dydaktyczne. Poza kursami winiarskimi WSET organizuje i oferuje kursy specjalistyczne z zakresu alkoholi mocnych i sake. Egzaminy odbywają się w języku angielskim. 

    kurs winiarski

    → Więcej informacji na:  www.adampawlowskims.pl

    Pobierz nasz bezpłatny poradnik łączenia wina i jedzenia

     

    Wykonane przez Creospace